
Zawsze postrzegałem kraje bałtyckie jako swego rodzaju zewnętrzną granicę europejskiej podróży, miejsce na uboczu drogi Eurotrip, którą podąża większość podróżnych. Nie mogłem powiedzieć, skąd wzięła się geneza tej myśli, ale prawdopodobnie z jednej strony mogę liczyć na liczbę osób, które znam, które tam przeszły, a nawet pomyślałem o pójściu. Rzadko słyszę wspomniane przez nikogo kraje bałtyckie.
Tak więc byłem podekscytowany udaniem się do Tallina w Estonii, aby zobaczyć niesamowite miasto wolne od dużych grup turystycznych, tandetnych pamiątek i drogich restauracji. Nie mam nic przeciwko turystyce, ale lubię, gdy moje średniowieczne miasta są puste i ciche. To osobiście pomaga mi docenić je bardziej. Ludzie zawsze mi mówili, że Tallin to spokojne, średniowieczne miasto pozbawione tłumów turystów, których można spotkać w takich miejscach jak Praga czy Brugia.
Ale wcale tak nie było.
To prawda, że miasto jest piękne. Odwiedzenie tutaj jest jak cofanie się o kilka stuleci - i zrobili dobrą robotę, aby zachować swoją historię i średniowieczne struktury. Brukowane uliczki są pokryte średniowiecznymi domami i starożytnymi kościołami. Maleńkie zaułki prowadzą do mniejszych pasów, na których znajdują się zamknięte stajnie. Miasto wciąż jest otoczone dużą ilością oryginalnego kamiennego muru i wielu wież strażniczych. To zapiera dech w piersiach.

Z mnóstwem tanich lotów z Wielkiej Brytanii (i dużo taniego alkoholu w Estonii), można również zobaczyć wiele wieczorów kawalerskich (kawalerskich) i panieńskich (wieczór panieński). W nocy miasto może się rozpieprzyć, ponieważ bary wypełniają się pijanymi turystami. Jednym z moich ulubionych momentów w Tallinie było, gdy zobaczyłem, jak pewien angielski facet mówi do swojego przyjaciela: "Hej, to tylko 2 euro za piwo! Pijmy się! "(Około 1 po południu), a te estońskie dzieciaki przechadzały się i kpiącym tonem mówiły do siebie:" To tylko 2 euro, upijmy się! F $% # ing English. "Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
To właśnie ta masowa turystyka sprawiła, że poczułem się mieszany z Tallinem. Ciągnie mnie między nienawiścią do turystycznego aspektu miasta a kochaniem jego piękna. Trudno nie lubić miejsca, które wygląda tak:




Myślę, że po prostu przyjechałem o niewłaściwej porze roku. Nie znajduję nic złego w turystycznych miejscach i tłumie (kocham Paryż i mieszkam w Nowym Jorku), ale jest tylko tylu ludzi, którzy mogą zostać wepchnięci do tak małego miejsca jak Tallinn, zanim będzie po prostu zbyt wiele do zniesienia. To denerwujące, gdy próbujesz przepychać się przez wąskie uliczki, podczas gdy grupy wycieczek zderzają się z tobą.
Ponadto istnieje wiele kiepskich średniowiecznych restauracji, sprzedawców, łucznictwa i wycieczek. Miasto ma silną historię średniowiecza (pochodzi z XIII wieku), i choć jest fascynujące, czasami czuje się trochę zbyt Disney World.

I tak ten spacer sprawił, że pokochałem Tallina o wiele bardziej niż wcześniej. Nie widziałem już tłumów i masowej turystyki, która tak skaziła moją wizję wcześniej.

Średniowieczne miasta są znacznie lepsze, gdy są puste i spokojne.
A może jestem po prostu zrzędliwym facetem, który nienawidzi tłumów.